MARTIANY 21 - taką nazwę nosi kraina odkryta przez nas w tym roku :D
Oaza, którą odwiedziliśmy w lipcu zlokalizowana jest na Mazurach, 27 km od Mikołajek.
Niepozorna brama i wiejski domek na pierwszy rzut oka oraz sielski klimat panujący w około zauroczył mnie bez reszty. To spokojne gospodarstwo agroturystyczne zaskakiwało nas z dnia na dzień. Choć spędziliśmy tam tylko 4 dni, naprawdę opłacało się wlec przez pół Polski ;) 8 h w jedną stronę.
Do starego budynku dobudowana jest nowoczesna część obiektu. Mieści się tu olbrzymi salon kominkowy z jadalnią gdzie wydawane są posiłki, kuchnia oraz pokoje na piętrze.
Dalej w jednym ze skrzydeł znajduje się basen-otwarty przeszkleniami na ogród.
Pogoda nam dopisała, więc mogliśmy w pełni skorzystać z oferty...
Do dyspozycji gości oddany jest spory budynek- nazwany przeze mnie stajnią, dosłownie rzut beretem od budynku głównego. To tam mieścił się nasz apartament z przestronnym balkonem.
Stajnia, dlatego, gdyż tylna jego część zagospodarowana jest na dom dla 3 pięknych koni oraz stada uroczych owiec!
Jeśli ktoś obawia się nocnych hałasów tych zwierząt, nic bardziej mylnego! W nocy było słychać jedynie szum brzozowego lasu obok!
Budynek w którym nocowaliśmy jest świeżo oddany do użytku i apartamenty są urządzone w nowoczesnym stylu. Są jasne i przestronne.
Gospodarstwo ma także kury, króliki i kilka psów. Największe wrażenie jednak robi to stado owiec i ich pasterz codziennie zwołując je na nocleg hasłem : " chodźcie, chodźcie, chodźcie..."
W czasie kiedy odwiedzaliśmy Martiany, nie było dużego obłożenia, tym samym spokój i harmonia miejsca potęgowały się ze zdwojoną siłą. To świeże powietrze i ten zapach pól i łąk był niesamowity!
Jeśli chodzi o posiłki w Martianach, nie mamy nic do zarzucenia. Śniadania były troszkę monotonne, ale tu bym się nie czepiałą z uwagi na fakt, że dwa dni byliśmy praktycznie sami, jednak obiady to poezja smaku! jak przypomnę sobie zupę szczawiową, albo wyborną botwinkę od razu robię się głodna;)
Okolica ma sporo do zaoferowania. My wybraliśmy się na dłuższy spacer z kijkami w poszukiwaniu jeziora. Jak sie okazało, dostęp ze strony z której przyszliśmy ma tylko prywatny ośrodek z domkami i obeszliśmy się smakiem...
Mam nadzieję, że ten krótki post zachęci was do odwiedzenia tego miejsca. My zdecydowanie jesteśmy na TAK! Jeśli chcecie odpocząć od zgiełku miast i codziennych problemów, poczuć się konfortowo na wsi przybywajcie! ;)
POLECAM!
TRAVELERKAMA
Oaza, którą odwiedziliśmy w lipcu zlokalizowana jest na Mazurach, 27 km od Mikołajek.
Niepozorna brama i wiejski domek na pierwszy rzut oka oraz sielski klimat panujący w około zauroczył mnie bez reszty. To spokojne gospodarstwo agroturystyczne zaskakiwało nas z dnia na dzień. Choć spędziliśmy tam tylko 4 dni, naprawdę opłacało się wlec przez pół Polski ;) 8 h w jedną stronę.
Do starego budynku dobudowana jest nowoczesna część obiektu. Mieści się tu olbrzymi salon kominkowy z jadalnią gdzie wydawane są posiłki, kuchnia oraz pokoje na piętrze.
Dalej w jednym ze skrzydeł znajduje się basen-otwarty przeszkleniami na ogród.
Pogoda nam dopisała, więc mogliśmy w pełni skorzystać z oferty...
Do dyspozycji gości oddany jest spory budynek- nazwany przeze mnie stajnią, dosłownie rzut beretem od budynku głównego. To tam mieścił się nasz apartament z przestronnym balkonem.
Stajnia, dlatego, gdyż tylna jego część zagospodarowana jest na dom dla 3 pięknych koni oraz stada uroczych owiec!
Jeśli ktoś obawia się nocnych hałasów tych zwierząt, nic bardziej mylnego! W nocy było słychać jedynie szum brzozowego lasu obok!
Budynek w którym nocowaliśmy jest świeżo oddany do użytku i apartamenty są urządzone w nowoczesnym stylu. Są jasne i przestronne.
Gospodarstwo ma także kury, króliki i kilka psów. Największe wrażenie jednak robi to stado owiec i ich pasterz codziennie zwołując je na nocleg hasłem : " chodźcie, chodźcie, chodźcie..."
W czasie kiedy odwiedzaliśmy Martiany, nie było dużego obłożenia, tym samym spokój i harmonia miejsca potęgowały się ze zdwojoną siłą. To świeże powietrze i ten zapach pól i łąk był niesamowity!
Jeśli chodzi o posiłki w Martianach, nie mamy nic do zarzucenia. Śniadania były troszkę monotonne, ale tu bym się nie czepiałą z uwagi na fakt, że dwa dni byliśmy praktycznie sami, jednak obiady to poezja smaku! jak przypomnę sobie zupę szczawiową, albo wyborną botwinkę od razu robię się głodna;)
Okolica ma sporo do zaoferowania. My wybraliśmy się na dłuższy spacer z kijkami w poszukiwaniu jeziora. Jak sie okazało, dostęp ze strony z której przyszliśmy ma tylko prywatny ośrodek z domkami i obeszliśmy się smakiem...
Mam nadzieję, że ten krótki post zachęci was do odwiedzenia tego miejsca. My zdecydowanie jesteśmy na TAK! Jeśli chcecie odpocząć od zgiełku miast i codziennych problemów, poczuć się konfortowo na wsi przybywajcie! ;)
POLECAM!
TRAVELERKAMA
Komentarze
Prześlij komentarz